Ciepła woda otula moje ciało. Jestem sama ze sobą. Biorę kąpiel. Piękna to chwila i niezwykle radosna gdyż Syn bawi się w salonie. Skonstruował aparat USG, który z wielkim zaangażowaniem testuje na misiu :D Dłuższa chwila ciszy wzbudza jednak mą podejrzliwość. Pytam więc:
- Syyynu, co tam u Ciebie?
- Wszystko dobrze Mamo - odpowiada radośnie.
- A co porabiasz? - pytam z zaciekawieniem.
- Robię USG.
- A pokażesz mi?
- Nie - pada krótka acz zdecydowana odpowiedź. Stanowczość i ton w jego głosie potwierdzają, iż ma pełną świadomość, że nie wszystkie elementy jego zabawy przypadną mi do gustu...
Ale dobra, odcinam się od tego na kwadrans. To jest moja chwila. Tylko moja.
Po kwadransie...
Wychodzę zrelaksowana z łazienki i kieruję się do kuchni. Moją uwagę przykuwają sentymentalne magnesy przywiezione z naszych podróży. Wyjątkowo, na czas porządków, położyłam je w rogu blatu kuchennego. Jeden z nich - mój osobisty i wyjątkowy, który dostałam w prezencie aż z Kambodży, jest pęknięty na pół :( Grymas wielkiego zaskoczenia i smutku ogarnął mą twarz.
- Olafek co się stało??? - pytam, biorąc w ręce mój ulubiony magnesik. Ktoś nieudolnie skleił go szeroką brązową taśmą klejącą. Taśma w wielu miejscach się posklejała więc obie części ledwo co do siebie przystają. Ilość taśmy świadczy, iż autor tegoż pomysłu miał jak najlepsze intencje... Natychmiastowo pojmuję źródło ciszy w czasie mojej kąpieli...
- Mamo, przepraszam :( Bardzo przepraszam. Nie chciałem :( - Syn czuje autentyczny smutek i żal z powodu mej straty. 
- Jak to się stało Olafku? - pytam rozżalona.
- Mamo ja naprawdę nie chciałem... Wziąłem go i mi spadł... Ale zobacz, skleiłem go. Prawie nie widać... 
- Olafku, smutno mi bardzo bo wiesz jak cenny jest dla mnie ten magnesik. Ale doceniam bardzo, że starałeś się go naprawić - mówię ze smutkiem w głosie całując Syna w głowę. Syn się przytula i przepraszająco patrzy mi w oczy. 
To ta chwila, gdy smutek i radość cudownie się we mnie mieszają. Kolejny mały krok naprzód w naszej podróży...
Komentarze
Prześlij komentarz