- Olaf zobacz! To małe koźlątko ma rogi a te duże nie mają!  - Bo tak może być mamo, że dziecko jest zupełnie inne od swoich rodziców - rzecze Syn swoim naukowym tonem.  - To tak jak Ty i ja Synek:) Jesteś takim moim koźlątkiem - Syna niezmiernie bawi mój "żarcik". Metaforę między wierszami pozostawiam dla siebie...   Podchodzę do jednej z  kóz i zaczynam ją głaskać po pyszczku. Zwierzę obwąchuje wnętrze mojej dłoni w poszukiwaniu chleba, który przynieśliśmy jej wczoraj.  - Nie mam chleba kózko, dzisiaj nic wam nie przyniosłam - mówię do kozy.  - Mamo, Ty mówisz do kozy??? :) - retorycznie pyta Syn - Ona Ci nie odpowie...  - To tak jak Ty Synek.... Czesto do Ciebie mówię a Ty - jak ściana - kompletnie mnie nie słyszysz...  Syn jednak już nie słyszy....   Ależ zebrało mi  się dzisiaj na ciętą ripostę...   - Synek zobacz jaka cudna kurka! - mówię wskazując kurkę zupełnie inną niż wszystkie.  - Mamo, ta kurka jest robotem! - rzecze poważnie Syn.  - Kurka robotem??? Z niedowierza...
 Tkwię w chwilowym zawieszeniu. Magicznym punkcie styku pomiędzy światem rzeczywistym a otchłanią snu.  Nagle w mej głowie pojawia się myśl silniejsza od wszystkich innych myśli - Syn!   Po czym, jeszcze w półśnie ale już świadoma, słyszę huk spadającego z łóżka ciała. Moja myśl wyprzedziła mnie o magiczne trzy sekundy.   W mgnieniu oka pokonuję kilka metrów. Syn półprzytomny ale już stojący mówi:   - Wszystko dobrze Mamo. Nic się nie stało.  Znam ten ton głosu, oznacza "Mamo wcale nie jest dobrze. Ale nie chce Cię martwić więc wkręcam Ci, że jest dobrze. Dam sobie radę sam." Ja na szczęście wiem, w czym problem - chce mu się siku. Mógł poczuć się zdezorientowany, bo jesteśmy tutaj od wczoraj. Budząc się w nocy pewnie kompletnie nie pamiętał gdzie jest toaleta. Prowadzę go więc i włączam światło w pokoju gdyż wieś podlaska pogrążyła się w egipskich ciemnościach. Nawet oko już przywykłe do nocy nadal niewiele dostrzega. Syn podchodzi z niepewnością do toalety i natychmiast...